Prowokować, oferować, wybierać (podsumowanie)

Prowokować – oferować – wybierać – Mobilność uczniów z Cogito

Celem projektu było wsparcie kompetencji kluczowych 34 uczniów klas VI, VII, VIII PSP COGITO poprzez udział w wymianach międzynarodowych do francuskiej szkoły Le College Lycee Experimental Freinet de la Ciotat we Francji, opierającej swoją pracę o myśli pedagogiczne C. Freineta.

Pierwsza grupa młodzieży wyjechała do Francji w czerwcu, druga we wrześniu 2022. Każdej grupie towarzyszyły po cztery nauczycielki Cogito: Magdalena Kruszyńska, Julia Kaczmarek, Monika Bakiera, Katarzyna Szpoper, Katarzyna Kręcicka, Agata Piasecka, Barbara Jurga-Szlempo i Kamila Ulańska-Karafylis.

Polscy uczniowie spotykali się z francuskimi dziećmi w szkole, gdzie uczestniczyli we wspólnych zajęciach integrujących. Francuscy nauczyciele zaprosili gości na obserwacje do swoich klas, a polskie nauczycielki matematyki i angielskiego przeprowadziły lekcje w mieszanych grupach w celu podzielenia się doświadczeniami edukacyjnymi.

Po szkole Cogiciaki rozkoszowały się pięknymi widokami, ciepłą wodą w morzu i pysznym jedzeniem.

Uczestnicy obu grup byli zachwyceni pobytem w urokliwym La Ciotat, większość chętnie by tam wróciła. Dowodem tego są wspomnienia dzieci okraszone ciętym humorem: 

„O godzinie czwartej rano zebraliśmy się na naszym lotnisku, Ławicy. Po zamieszaniu związanym z biletami i odprawą, już z grupą kompletną, wsiedliśmy do samolotu, który uniósł się w przestworza ku Monachium. Tam, odczekawszy kilka godzin, skierowaliśmy ,,swe’’ skrzydła w stronę Francji, dokładniej autokaru mającego zaprowadzić nas do hotelu. Po przyjeździe do pięknego La Ciotat zakwaterowaliśmy się w hotelu i poszliśmy na pyszny obiad oraz spacer po miasteczku.

DZIEŃ PIERWSZY

Po pobudce i typowo francuskim śniadaniu odwiedziliśmy francuski odpowiednik naszego kochanego Cogito, który bardzo się różnił od polskiej szkoły. Budynek był wielki, o wiele większy od naszego; oprowadzanie nas po szkole zajęło uczniom całą godzinę lekcyjną. Potem wymieniliśmy się z rówieśnikami doświadczeniami z naszych krajów. A gdy wymęczeni opuściliśmy budynek, nogi jakby same poniosły nas ku lokalnemu Carrefourowi, a potem, odłożywszy ciężko zdobyte łupy, siedliśmy na plaży na kojąco miękkich, cudownych, pięknych kamieniach o wręcz idealnych kształtach.

DZIEŃ DRUGI

Tego dnia, oswoiwszy się z francuskim klimatem, poszliśmy do przepięknego parku. Te przecudowne rośliny! Ich widok był dla oczu do szarości jedynie przyzwyczajonych tak kojący… niestety, nic nie trwa wiecznie. W porcie oczekiwała nas łódź, nie za duża, acz nie za mała, idealna dla naszej nie za dużej, acz nie za małej grupy. Ze świeżym, zakupionym jeszcze tego dnia prowiantem przekroczyliśmy próg naszego środka transportu. Tam, rozkoszując się pięknymi widokami, spędzaliśmy czas na szczęśliwych rozmowach. Najszczęśliwsza z nas była w tym momencie pani Kamila, zarażająca wszystkich uśmiechem i wielce pozytywną energią; nawet zimno nie przeszkadzało nam w łapaniu chwil, niby świetliki w słoiku, jak gwiazdy rozjaśniające ciemność, albo plażowe kamienie, po których znowuż deptaliśmy i rozkładaliśmy na nich nasze koce.

DZIEŃ TRZECI

Ponownie zawitaliśmy w szkole, tym razem przystępując do francuskiej lekcji informatyki i matematyki łączonej z angielskim. Wszyscy paliliśmy się wręcz do przygotowanych dla nas zadań, z zapałem ustawialiśmy kolejne bloczki skomplikowanych programów i zawzięcie rozkładaliśmy matematyczne sekwencje z kart, po – lub i przed – czym odpowiadaliśmy na serię angielskich pytań. Po ciężkiej pracy, i fizycznej, i psychicznej zjedliśmy wielce obfite posiłki, trzydaniowy lunch i również trzydaniowy obiad, w międzyczasie zaś wybraliśmy się na ekspedycję po pamiątki.

DZIEŃ CZWARTY

Cóż to za marnotrawstwo, być w la Ciotat i nie odwiedzić najstarszego kina świata…?
Postanowiliśmy to naprawić; udaliśmy się do pięknego, sentymentalnego budynku, przy którym leżały śliczne, niewyobrażalnie wręcz gładkie i przyjemne w dotyku kamienie, zakupiliśmy przyozdobione bilety i udaliśmy się na salę. Miękkie fotele, kojący głos przewodniczki, która była bardzo otwarta na rozmowę z nami; to wszystko uczyniło z tego czwartku definitywnie najlepszy dzień, jeśli nie liczyć przepływu łodzią. Oglądaliśmy stare, lecz nie nużące nagrania, plakaty i urządzenia, a gdy to się, na nieszczęście, skończyło, wszyscy chcieli zwiedzać to kino ponownie, i ponownie, i ponownie…

DZIEŃ PIĄTY

Kolejny, lecz ostatni raz zawitaliśmy w progach szkoły. Tym razem spotkało nas zadanie trudne i wymagające, jakim to jest zaprojektowanie wymarzonej szkoły wraz z naszymi francuskimi towarzyszami. Tworzyliśmy regulaminy, wyposażenie, nawet nauczycieli… naprawdę zmęczeni, pracę naszą skończywszy, poszliśmy na lody, nasz praktycznie jedyny sens życia, po czym wróciliśmy do hotelu lub, gdy ktoś miał jeszcze siłę, wyszliśmy na spacer wraz z panią Kamilą i panią Basią.

A potem wszystko się skończyło, nadszedł czas uścisków, łez i pożegnań, i nim się spostrzegliśmy, przywitał nasz deszcz polski, jak gdyby to nasza ojczyzna wraz z nami płakała…”

~ F.P.